Piętnaście to za mało

Dyrektor powiatowego szpitala w Lublińcu szuka chętnych do pracy na pediatrii. Starosta zapewnia, że oddział nie przestanie istnieć, a lekarze, którzy złożyli wymówienia, nie chcą pracować za 15 tys. zł miesięcznie.

Oddział chorób dziecięcych w Lublińcu liczy 30 łóżek.
- W wakacje na oddziale leczonych jest średnio 15 dzieci - mówi dyrektor lublinieckiego ZOZ-u Józef Maciołek. - Ale już kiedy zaczyna się jesień, mamy pełne obłożenie. Czasami jest tylu pacjentów, że dostawiamy łóżka.

- To niezwykle ważny dla nas oddział - mówi starosta lubliniecki Joachim Smyła. - Nie pozwolę, żeby przestał istnieć. To by bardzo utrudniło życie naszym mieszkańcom.

Problem braku lekarzy w oddziale dziecięcym lublinieckiego szpitala ciągnie się od kilku tygodni. - W zasadzie zaczęło się, od kiedy poprzedni ordynator otrzymał propozycję pracy za granicą i wykorzystał ją - tłumaczy dyrektor lublinieckiego ZOZ-u. - Po nim wszyscy lekarze złożyli wymówienia.

Oprócz ordynatora na oddziale pracuje jeszcze dwóch lekarzy z drugim stopniem specjalizacji oraz osoby przygotowujące się do zostania specjalistami.

- Od chwili, kiedy lekarze złożyli wymówienia - mają w końcu takie prawo - szukam osób, które zechciałyby podjąć pracę na tym oddziale - relacjonuje Maciołek. - Żeby oddział mógł funkcjonować, potrzebuję co najmniej dwóch lekarzy z drugim stopniem specjalizacji. Z wieloma już rozmawiałem. Jednego dnia wydaje się, że są kandydaci, ale następnego się rozmyślają.

Dlaczego? Na to pytanie dyrektor ZOZ-u nie potrafi odpowiedzieć. - Nie wiem. Nie wiem również, dlaczego wszyscy jak jeden mąż złożyli wymówienia - wyznaje. - Naprawdę w tej chwili proponuję lekarzom bardzo dobre wynagrodzenie.

Na pytanie "Gazety", jak wysokie są to pensje, dyrektor nie chciał odpowiedzieć. Dodał tylko, że są one naprawdę godziwe. - Kiedyś te same pieniądze musiałem rozdzielić na pięć osób, teraz były tylko dwie... - mówi. - Poza tym ostatnio wzrosła też stawka za dyżury. Można więc nieźle zarobić.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że pediatrzy chcą zrezygnować z pracy w szpitalu, ponieważ część z nich wybiera się za granicę, część woli pracować w przychodni, a w szpitalu chce mieć jedynie dyżury. Jaka jest prawda? Lekarze z dziecięcego odmówili komentarza.

O propozycjach zarobków powiedział "Gazecie" starosta. - Z tego, co wiem, ordynatorowi pediatrii dyrektor proponuje wynagrodzenie w wysokości 10 tys. zł brutto plus około 6 tys. zł za dyżury - mówi. - Uważam, że to bardzo przyzwoita propozycja. A dlaczego lekarz mówi nie? Nie wiem. Jak nie chce pracować, to trudno. Nikt go przecież zmuszać nie będzie. Mam nadzieję, że znajdę lekarzy, którzy będą chcieli podjąć pracę na tym oddziale. I zrobię wszystko, aby tym, którzy złożyli wymówienia, nie pozwolić dyżurować w szpitalu. Skoro nie chcą u nas pracować, to nie widzę powodów, żeby u nas dorabiali.

Dyrektor Maciołek nadal ma nadzieję, że do końca sierpnia uda mu się porozumieć z lekarzami albo znajdzie kogoś do pracy. - Pozostało mi tylko kilkanaście dni. We wrześniu część z tych lekarzy, którzy już złożyli wypowiedzenia, idzie na zaległe urlopy - mówi.

Co jednak będzie, gdy 31 sierpnia okaże się, że następnego dnia nie ma kto przyjść do pracy?

- Będę musiał powiadomić sąsiednie szpitale w Częstochowie i Tarnowskich Górach, że na jakiś czas zawiesiłem funkcjonowanie pediatrii - wyjaśnia dyrektor. - W razie konieczności pacjenci będą do nich kierowani. Pojadą tam, gdzie będą miejsca i gdzie będzie im bliżej, a ja będę nadal szukał. Mam jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie.

- Nie wyraziłem zgody na to, żeby zawiesić pracę oddziału - informuje starosta Smyła. - Dyrektor o tym wie i szuka lekarzy. Ja też. Nasz region nie należy do zamożnych. Ludzie muszą mieć zapewnione miejsce, gdzie będą leczyć swoje dzieci.


Dla "Gazety"
Marcin Pakulski
dyrektor śląskiego wojewódzkiego oddziału
Narodowego Funduszu Zdrowia

Dyrektor lublinieckiego ZOZ-u poinformował nas, że w sytuacji, kiedy nie znajdzie lekarzy, ma zamiar zawiesić działalność pediatrii do końca roku. Przyjęliśmy to do wiadomości, ale jednocześnie uświadomiliśmy dyrektorowi, że jeśli nie wywiąże się z tegorocznego kontraktu, to nie bardzo może liczyć na podpisanie nowego. Dyrektor znalazł się w naprawdę bardzo trudnej sytuacji. Mam jednak nadzieję, że sobie poradzi i znajdzie chętnych do pracy.

Źródło: Gazeta Wyborcza Częstochowa