Szlachetna misja

Zimowe popołudnie 2006 roku. W lublinieckim Domu Pomocy Społecznej "Zameczek" zapada decyzja o założeniu Stowarzyszenia Przyjaciół Zameczka. Główny fundament tej przyjaźni to troska o drugiego człowieka. Wielkie idee i równie duże nadzieje zostają przelane na papier. Powstaje statut, który ma być motywacją do działania. - Przede wszystkim pomoc niepełnosprawnym. Ich godność i niezależność to priorytety stowarzyszenia - tłumaczy dyrektor DPS "Zameczek" - Wiesława Dudek.

Członkowie stowarzyszenia to nie tylko pracownicy DPS-u, ale także same rodziny mieszkańców. Wszystko po to, aby być jak najbliżej niepełnosprawnych, żeby w działalność organizacji wpisać ich potrzeby i uczucia. Rok po założeniu stowarzyszenia Aneta (jedna z mieszkanek DPS-u) rysuje mały dom i drzewo. Kiedy z jej ust padają słowa "to jest mój dom", wszyscy w stowarzyszeniu już wiedzą, że rysunek Anety stanie się logo organizacji.

Dzisiaj do stowarzyszenia należą nie tylko pracownicy DPS-u i rodziny mieszkańców, ale także ludzie spoza pomocy społecznej. Wszyscy mają wspólny cel: zaktywizować tych, którym życiowa bierność utrudnia dążenie do pełni szczęścia. - Różnorodność naszych członków daje szansę na skuteczniejszą pomoc - przyznaje Przemysław Sterczewski, prezes stowarzyszenia.

Kiedy w 2008 roku pojawia się okazja, aby dla niepełnosprawnych pozyskać unijne pieniądze, ruszają prace nad projektem "Niepełnosprawni pełnowartościowi - wsparcie mieszkańców lublinieckich Domów Pomocy Społecznej". - Razem z lublinieckim Starostwem Powiatowym napisaliśmy projekt wart prawie 980 tys. zł. Teraz czekamy na wyniki oceny - mówi prezes stowarzyszenia. W międzyczasie tempa nabierają przygotowania do X Pikniku Śląskiego, który ma poszerzyć wiedzę o śląskiej kulturze i tradycji wśród osób niepełnosprawnych.
- Współorganizacja pikniku od nas samych wymaga wiele wysiłku, natomiast od ludzi chcących pomóc zaledwie 1% podatku za 2008 rok - mówi Sterczewski.

Jak przekonują sami członkowie stowarzyszenia, niepełnosprawnym można pomóc, oddając część samego siebie. - Dlatego bardzo chętnie przyjmujemy wolontariuszy - mówi prezes stowarzyszenia.

Zdjęcia: